Konferencja
prasowa właśnie została zakończona. Wszystkie oczy kierowały się na
mężczyznę, który właśnie opuszczał podest z uśmiechem na twarzy. Jak
zawsze – zrobił dobre wrażenie. Odczuwał zadowolenie ze swego
publicznego występu. W końcu nie każdy może się pochwalić tyloma sukcesami co on, a dzisiejsza konferencja zapowiadała kolejne.
- Gratulacje – rzekł starszy od niego o kilka lat mężczyzna w czarnym, jak jego,garniturze.
- Idziemy – mruknął tylko, ominąwszy go, kierując się do swej limuzyny.
Gratulujący
mu osobnik nie kontynuował dyskusji. Bez słowa ruszył za swym szefem,
po czym razem z nim wsiadł do auta, które ruszyło niemal natychmiast.
Odetchnął niezauważalnie. Podczas całego przemówienia nie stało się nic
podejrzanego. Nie spostrzegł też nikogo, kto mógłby zagrażać życiu jego
przełożonego. Na szczęście.
Spojrzał
przez przyciemnianą od zewnątrz szybę. Jechali ulicami tego wielkiego
miasta. Spokojnie. Nigdzie się już dzisiaj nie spieszyli. Jego szef
załatwił każdą sprawę, więc teraz mogli wrócić do domu by odpocząć od
męczących wywiadów, kontraktów czy innych „ważnych spraw”. Jego szef już
dawno nie zrobił wszystkiego w tak krótkim czasie. Dochodziła dopiero
trzecia po południu, a oni już spokojnie wracali do rezydencji.
Doprawdy, miła perspektywa.
Samochód
wolno toczył się ulicami miasta. Jego właściciel nie zwracał jednak na
otoczenie najmniejszej uwagi, zbyt zajęty pisaniem czegoś na laptopie.
Czarne oczy wpatrywały się namiętnie w ekran monitora, odczytując raz za
razem, co właśnie napisał ich właściciel. Klawisze stukały raz po raz, a
brunet kontynuował swą czynność.
Siedzący naprzeciw niego, na skórzanej tapicerce towarzysz, wpatrywał się w tę scenę ze znudzeniem. Jego
zadaniem była ochrona tego… młodzieńca. Bo prawda była taka, że
siedzący na przeciw niego inwestor, zdobywający sobie sympatię tylu
ludzi, miał zaledwie dwadzieścia jeden lat. Z kolei jego ochroniarz
dopiero dwadzieścia siedem. I to nie ukończone, gdyż do jego urodzin
brakowało dobre dwa miesiące.
Ponownie
wyjrzał przez okno. Jeszcze trochę i będą na miejscu. Wrócą do domu,
jednak jemu nadal nie będzie dane odpocząć. Trzeba będzie czuwać nad
swym szefem, swym podopiecznym, który teraz zawzięcie walił w
klawiaturę. Gdyby, te kilka lat temu, nie zaczął się buntować przeciw
ojcu, zapewne to on teraz siedziałby pochylony nad urządzeniem,
sprawdzając aktualności, czy cholera wie, co jeszcze. Jednak nie
żałował. Dobrze jest, jak jest.
Może
jedynie poza faktem, że zaraz wjadą na teren rezydencji, gdzie znów
zacznie być traktowany jak pokorny sługa. Będzie grał tę rolę, póki jego
zacny przełożony nie położy się do łóżka, by następnie zasnąć
spokojnie, otulony pierzynami. Wówczas, jego szef ochrony, siedzący
właśnie naprzeciw młodego biznesmena, uruchomi zabezpieczenia, po czym
sam ułoży się do czujnego snu, mając nadzieję, iż ani on, ani jego
podkomendni, nie będą musieli interweniować gdzieś w środku nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz