środa, 5 września 2012

Oneshot - 10 "Umarłem"

            Po moich policzkach spływały łzy. Rzewnie, szybko. Jedna za drugą. Nie chciałem tego. Jednak pomimo dobrych chęci, nie mogłem ich zatrzymać. Było mi tak smutno. Tak cholernie źle. Dlaczego?! Dlaczego tak się stało? Przecież w gruncie rzeczy nic się nie wydarzyło… A jednak…
            Spojrzałem na zdjęcie w drugim końcu pokoju. Nie! To nie możliwe! Znów wybuchłem płaczem. Nie mogłem uwierzyć, że tak to się wszystko skończyło. Pomimo tego, jak bardzo pragnąłem byśmy zawsze byli razem. Miałeś rację… Miłość jest jak twoja sztuka – wieczna. Moja nawet teraz nie ginie, a wręcz zmusza mnie do tego pieprzonego płaczu!
            Jak mogłeś? Danna! Jak, do ciężkiej cholery, mogłeś przegrać?! TY?! Wielki Mistrz Marionetek?! Niepokonany lalkarz! Jak mogłeś zostać pokonanym przez jakąś głupią różową gówniarę?! Była tak słaba… Nawet się śmiałeś z tego, że przyszło Ci walczyć z dzieckiem i staruszką!
            Przecież to śmieszne!
            Zostawiłeś mnie! Samego! Opuściłeś jak głupiego, niepotrzebnego zwierzaka. Odrzuciłeś tak, jak to robiłeś ze zniszczonymi częściami swoich marionetek… Jakież to podłe… Jakież okrutne…
            Nawet nie mogę powiedzieć, że Cię za to nienawidzę… Przecież tak nie jest! Kocham Cię! Kocham, mój Mistrzu! Trwałem przy Tobie wiernie jak pies, bo nie tylko Cię podziwiałem! Byłem Tobą zauroczony! Byłeś dla mnie wszystkim!
            I co teraz? Teraz siedzę samotny, opuszczony przez wszystko i wszystkich. Zaszyłem się w swoim pokoju, swych czterech ścianach będących mą oazą spokoju, dającą schronienie i bezpieczeństwo… Nie! Już nie dają bezpieczeństwa! Nie, skoro nie ma tu Twoich delikatnych objęć, tulących mnie zawsze, kiedy tego zapragnąłem.
            Skrzywdziłeś mnie nie raz. Ile razy robiłeś ze mną, na co miałeś ochotę, nawet kiedy się wyrywałem? Kiedy Cię błagałem byś przestał? Kiedy zdzierałem sobie gardło, wyjąc z nieopisanego bólu? A jednak… Pomimo to, trwałem przy Tobie wiernie. Z miłości… Bo jak mógłbym przestać kochać tak idealną istotę jak Ty?
Co z tego, że się nie zgadzaliśmy w kwestiach sztuki? To było bez znaczenia. Mi zależało na Tobie, a Tobie, pomimo wszystko, wiem i zawsze to wiedziałem, Tobie zależało na mnie!
Widziałem to za każdym razem, kiedy Itachi lub Hidan zbliżali się do mnie na niebezpieczną odległość. Traktowałeś mnie jak swoją własność. Nie pozwalałeś tknąć nikomu. Byłem Ci dozgonnie wdzięczny. Obaj trzymali się ode mnie z dala… Nie to, co teraz…
Masz pojęcie jak cierpię? Nie tylko dlatego, że mi brakuje Twojej osoby. Także dlatego, że nie potrafię się przed nimi bronić. Masz pojęcie jak to boli? Moje serce się kraje… Rozrywają je na kawałki. A może już całkiem rozerwali? Nie wiem… Nie czuję nic! Zatracam się w tych beznadziejnych uczuciach!
Czuję już tylko smutek i ból. Nie chcę ich, słyszysz?! Nie chcę! Zabierz je ze sobą! Tak, jak zabrałeś wszystkie dobre chwile, odchodząc z tego padołu! Dlaczego nie zabrałeś mnie ze sobą? Dlaczego muszę się tak męczyć?
Nigdy już nie otrzymam odpowiedzi, jestem tego świadom…
Umarłem, wiesz o tym?
Umarłem, kiedy straciłeś swe cenne życie, mój Sasori no Danno…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz