- Puść mnie – warknął Dei, ponownie próbując się oswobodzić.
Czerwone
oczy wpatrywały się w niego intensywnie, a sharingan znajdujący się w
nich przerażał bardziej, niż najgorsze groźby, jakie można było
wypowiedzieć. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co Itachi potrafi
nim uczynić. Nawet nie próbował sobie wyobrażać do czego może być zdolny
założyciel klanu Uchiha. Drżał na całym ciele, nie wiedząc, co
właściwie roi się w umyśle bruneta.
W
tej chwili całe otoczenie zdawało się nie istnieć. Byli tylko oni oraz
przenikliwy strach, kumulujący się z każdą kolejną mijającą sekundą.
Madara
stał spokojnie, obserwując jego reakcje. Były tak rozkoszne, tak
wspaniałe! Przerażenie chłopaka bawiło go, sprawiając przy tym, iż
pragnął więcej i więcej. Chciał, żeby blondyn się bał, żeby pamiętał ten
strach i wiedział, co go czeka, kiedy po raz kolejny będzie zamierzał
się mu sprzeciwić, skrytykować, czy choćby pokazać oznaki niechęci w
stosunku do niego.
Zamierzał
pozostawić w jego pamięci trwały ślad. Mocno odciśnięty. Strach, ból,
smutek, rozpacz... To emocje, które zapamięta na długo. Bardzo długo.
Przytrzymał
blondyna, pochylając się ku niemu. Językiem powiódł najpierw wzdłuż
policzka, potem stopniowo schodził w dół. Błądził nim po żuchwie,
następnie schodząc na szyję, którą przyozdobił kilkoma malinkami. Czuł
cały czas, jak chłopak się trzęsie, wyraźnie starając się zrozumieć, do
czego to wszystko prowadzi. Choć i tak zapewne zdawał sobie z tego
doskonale sprawę… Nawet jeśli nie chciał dopuścić do siebie tych myśli.
Ironiczny uśmiech ozdobił twarz Uchiha, kiedy tylko te myśli wpłynęły do jego umysłu. Zachichotał cicho.
- Puszczaj mnie – krzyknął już rozeźlony Deidara, tym razem szarpiąc się dużo mocniej.
Madara
parsknął śmiechem, odsuwając się od niego na krok i prostując. Podniósł
jedną dłoń i oparł o pień tuż przy głowie artysty. Mrużąc oczy,
wpatrywał się w niego z zadowoleniem zmieszanym z kpiną. Drugą ręką
podparł się pod bokiem i stał tak spokojnie.
- Proszę – rzekł w końcu. – Spełniłem twoją prośbę. – Zaśmiał się ponownie.
Sharingan
w jego oczach błyszczał niebezpiecznie szkarłatem. Czekał, aż blondyn
się ruszy, odsunie od niego i ponownie pobiegnie w stronę lasu, chcąc
uciec od niego jak najdalej. Nie zrobił tego. Nawet nie drgnął.
A Madara doskonale zdawał sobie sprawę z tego, dlaczego tak się dzieje.
- Co jest? Nie uciekasz? – Zadrwił, samemu także się nie poruszając.
Czekał kilka chwil na jakąkolwiek reakcję, która nie nastąpiła. Nie miała prawa. Pochylił się ponownie nad blondynem.
- Czyżbyś jednak chciał ze mną zostać, Dei? – Ponętny głos, mimo iż był to szept, wywołał drżenie w chłopaku. – Więc może mnie pocałujesz?
Jak na zawołanie Deidara zrobił krok naprzód i pocałował Madarę, delikatnie, pozwalając aby to on nad nim zapanował.
Uchiha
bez zastanowienia pogłębił pocałunek, zatapiając się w słodkich ustach,
których dolną wargę nagryzł po kilku sekundach, by od razu zassać i
oblizać zwinnym językiem.
Mała, posłuszna laleczka. Właśnie taka, jaka była mu teraz potrzebna.
Co z tego, że robiła wszystko wbrew sobie?
W
tej samej chwili w umyśle blondyna myśli dosłownie szalały. Panował tam
chaos, nad którym w żaden sposób nie potrafił zapanować. To wszystko,
co właśnie się działo, to, co robił, co mówił Madara…
On nad tym nie panował. Nie panował także nad sobą, kiedy zaczął się z
brunetem całować. Jego ciało samo się poruszało, samo także po
zakończonym pocałunku wtuliło się w Uchiha, obejmując go ciasno
ramionami.
Nie
rozumiał co się dzieje. Przecież on nigdy tak by się nie zachował!
Chciał uciekać, ale nie mógł. Chciał krzyczeć, ale słowa grzęzły mu w
gardle. Chciał się odsunąć, ale zamiast tego jedynie mocniej wtulił się w
Madarę.
- Podoba ci się to, Dei? – Spytał, ponownie lekko popychając go na drzewo.
Uchylił usta, aby krzyknąć „NIE!”, jednak zamiast tego kiwnął nieznacznie głową.
Brunet
uśmiechnął się i znów przyssał do skóry na szyi blondyna. Wodził po
niej językiem, rękoma rozpinając i zsuwając czarny płaszcz z ramion
chłopaka. Następnie pozwolił sobie na wsunięcie dłoni pod koszulkę
Deidary, który jęknął cicho, czując zimne dłonie na rozgrzanej już
skórze.
Zaklął
w myślach, gorączkowo się zastanawiając, co się z nim dzieje.
Jednocześnie uniósł nieco głowę, ponownie złączając usta z ustami
Uchiha, który wpatrywał się w niego z pożądaniem.
Nieświadomie położył dłonie na jego plecach, gładząc je delikatnie.
Dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, iż w oczach bruneta cały czas błyszczy krwista czerwień.
Madara odsunął od siebie blondyna i parsknął kpiąco.
- Wreszcie się zorientowałeś? – Spytał z niekrytą drwiną.
Nie
czekał na odpowiedź, która i tak by nie nastąpiła. Nie bez jego
ingerencji ani zezwolenia. A tego drugiego nie zamierzał podarować
Deidarze. Wiedział, że blondyn, niezadowolony z tego wszystkiego
zacząłby się zaraz burzyć i krzyczeć, a Madara nie miał chęci słuchać
jego wrzasków. Już dosyć się nasłuchał.
Chwycił
za dół czarnej bluzki i podciągnął ją. Z pomocą sharingana nakazał
chłopakowi podnieść ręce. Dzięki temu szybko i sprawnie pozbył się
zbędnego materiału, odkrywając zarazem dla siebie nowe możliwości.
Pochylony, zassał się na jednym z sutków, drugim bawiąc się dłonią. Nagryzał i lizał go, bawiąc się nadal młodym ciałem.
- Jesteś naprawdę smaczny, wiesz o tym? – Mruknął, kiedy ponownie się wyprostował. – Ale nudzi mnie już ta zabawa – dodał, a wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił. Oczy stały się zimne, lodowate, a uśmiech pogardliwy i okrutny.
Pogłaskał
go po głowie, jak grzeczne zwierzątko, następnie samą myślą nakazując
obrócić się przodem do drzewa. Rozkaz od razu został wykonany.
Madara
przylgnął do pleców blondyna i pogłaskał go po nich delikatnie, dłoń
zsuwając coraz niżej, aż dotarł do krawędzi spodni. Wtedy pochylił się
do jego ucha, ponownie nagryzając małżowinę i oblizując ją. Zamruczał
zmysłowo.
- Wiesz… - szepnął cicho, ostrzegawczo. – Nie zamierzam być tak delikatny, jak Sasori.
Poczuł,
jak blondyn gwałtownie drgnął, słysząc imię zmarłego partnera. O to
chodziło. O emocje, które będą go przepełniać. O ból, jaki będzie czuł.
- Musisz tylko wreszcie zapamiętać jedno – dodał, jakby się zamyślając.
Dłońmi zsunął spodnie blondyna w dół i ścisnął jego pośladki, wbijając paznokcie w skórę.
- Mianowicie to, że mała, pieprzona laleczka, już dawno zmieniła właściciela i powinna wreszcie zacząć być mu posłuszna – rzekł gniewnie, pochylając się i nagryzając skórę na karku aż do krwi.
Zlizał
posokę, oblizując usta i drwiąc nadal z przerażonego chłopaka, który w
tej chwili zaciskał mocno powieki i klął w myślach raz za razem ze
swojej niemocy. Nie mógł nic zrobić, w żaden sposób się bronić przed
napastnikiem, robiącym z nim, co mu się żywnie podobało.
Uchiha zsunął z bioder swoje spodnie i ponownie wtulił się w plecy blondyna. Jego erekcja pulsowała już ze zniecierpliwienia.
Uśmiechnął
się tylko złośliwie i wszedł w chłopca, pozwalając mu na głośny,
przeszywający, pełen bólu krzyk. Cofnął się i ponownie wsunął, tym razem
do samego końca. Zamruczał z zadowoleniem.
Upajał
się chwilę cichymi jękami oraz szlochem, jakie wydawał blondyn z powodu
tak brutalnego wtargnięcia do jego ciała. Ciasnego ciała. Oblizał
wargi, zaczynając się poruszać. Wolno, rytmicznie, wychodząc niemal cały
i ponownie wsuwając się do końca, zadając jak najwięcej bólu
spowodowanego tarciem o zaciśnięte mięśnie.
Odchylił głowę blondyna nieco w tył i włożył w jego usta dwa palce.
- Ssij – polecił, gwałtowniej w niego wchodząc, czemu towarzyszył głośny jęk.
Deidara,
o dziwo wykonywał grzecznie polecone mu zadanie, co tylko podniecało
bardziej Uchiha, coraz szybciej poruszającego się w jego wnętrzu. Nie
dbał o to, czy blondynowi będzie dobrze, ba, chciał, aby ten gwałt
wspominał jak najgorzej, żeby pamiętał, co przeżył, co go czeka, jeżeli
jeszcze raz, kiedykolwiek spróbuje się zbuntować.
Z
chwili na chwilę jego ruchy przyspieszały, nabierając coraz większego
tępa i przybierając na intensywności. Kakofonia jęków i westchnień
wydobywała się z gardeł jednego i drugiego. W końcu ruchy Madary całkiem
straciły rytm, kiedy czuł, że już jest bliski spełnienia.
Doszedł, wzdychając z zadowoleniem. Od razu wysunął się z ciała blondyna i pocałował go w kark w parodii czułości.
-
Naprawdę jesteś cudowną laleczką – rzekł, obracając go przodem do
siebie i wpijając się w miękkie usta, miażdżąc je w namiętnym pocałunku.
– I bardzo posłuszną – dodał z chichotem.
Odsunął
Deidarę od siebie, przyglądając się mu z triumfem. Chłopak zachwiał
się, oparł plecami o drzewo i podniósł głowę, od razu orientując, że
wreszcie odzyskał panowanie nad własnym ciałem. Zmrużył oczy z
nienawiścią, którą obdarzył Uchiha. Na usta cisnęło mu się w tym
momencie wiele słów, jednak żadnego nie wypowiedział, obawiając się o
ponowną utratę woli.
- Słodka, grzeczna kukiełka – zaśmiał się Madara.
Blondyn
prychnął, nie odpowiadając na drwinę. Zamrugał szybko. Świat wokół
niego zaczął się rozpływać. Zamazywać. Madara… Drzewa wokół niego… Nawet
on sam, kiedy spojrzał na swoje uniesione przed sobą dłonie. Wszystko
nagle traciło na ostrości.
W
jednej chwili przestał czuć drzewo za plecami. Przestał także odczuwać
ból pulsujący w dole pleców. Zamiast tego poczuł, że na czymś siedzi, a
jedyny ból, jaki odczuwał dochodził od szczęki.
Zamrugał
szybko. Przed nim, kilka metrów dalej stał Tobi, nadal w swojej masce.
Sam Deidara zaś siedział na trawie, tak jak upadł zaraz po uderzeniu w
szczękę.
Rozejrzał się z niezrozumieniem po otoczeniu.
- Podobało ci się?
Zadrżał,
na dźwięk mocnego, męskiego głosu, od razu patrząc na swego partnera,
podnoszącego maskę tak, aby odsłonić swoją twarz. Madara wpatrywał się w
niego z lodowatym uśmiechem. Jawnie sobie z chłopaka drwił.
-
Spokojnie, Dei – zrobił dwa kroki w stronę zdziwionego blondynka i
kucnął tuż przed nim. – To było tylko moje jutsu – poinformował go,
wyciągając dłoń i delikatnie dotykając jasnych pasem, opadających na
twarz Deidary.
Przechylił głowę nieco w bok.
-
Ale przez to jutsu, naprawdę się podnieciłem, wiesz? – Spytał tonem
ciekawskiego dziecka. – Więc za chwilę poczujesz to wszystko, ale tym
razem realnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz